Patrzysz w Jej pełne bólu oczy i tak cholernie chcesz Jej pomóc. Ulżyć w cierpieniu. Twoim priorytetem odtąd stało się szczęście Kowalówny. Jesteś Jej to winien za wszystko co zrobiłeś.
Sam do końca nie pogodziłeś się ze stratą dziecka. Twojego dziecka. Wiedziałeś, że Natalii jest teraz bardzo ciężko. Ale Tobie też nie było łatwiej.
- wyjedziemy razem - odważyłeś się na wypowiedzenie tych słów - Zrezygnuje z gry tu w Rzeszowie. Wyjedziemy gdziekolwiek będziesz chciała. Na drugi koniec Polski, a nawet na drugi koniec świata. Wszędzie gdzie tylko będziesz chciała.
- nie, Paul - odparła cicho - wyjadę sama. Ty musisz grać.
- zrobię sobie sezon przerwy. Twój tata na pewno to zrozumie - niepewnie przysunąłeś się do niej i mocno przytuliłeś.
- wszyscy są święcie przekonany, że to było dziecko Rafała. Wolę aby tak zostało - wyswobodziła się z Twojego uścisku, po czym wstała i udała się do swojej sypialni.
Podążyłeś za Nią i oparty o framugę drzwi obserwowałeś jak brunetka wrzuca do walizki swoje ubrania.
- nie szukaj mnie. Nie komplikujmy tego jeszcze bardziej - oznajmiła zapinając walizkę.
Tak, Paul, ten ból, który czujesz teraz w lewej części klatki piersiowej, świadczy o uczuciu jakim darzysz córkę trenera. "Jeżeli kogoś kochasz powinieneś dać mu odejść" - u Was w Ameryce też panuje ta zasada? Nie odpowiadaj. Wystarczy mi jak właśnie pomagasz miłości swojego życia znieść ciężką walizkę po schodach. Wkładasz ją do bagażnika jej srebrnego Renaut.
Tracisz wszystko. Tracisz Ją. Tracisz swoją hawajską miłość.
- dziękuje Ci za wszystko. Dziękuje Ci za tą noc na Hawajach. Dziękuje za to, że dałeś mi nadzieję na dziecko. Ale teraz będzie lepiej jak o mnie zapomnisz.
Słyszysz jak głos Jej drży. Widzisz jak Jej czarne oczy szklą się od nadmiaru łez. Tak jak i Ty, Natalia również nie lubi, a raczej nienawidzi, pożegnań.
Przytuliłeś ją, a nosem wodziłeś po jej policzku. Wiedziałeś, że to ostatnia chwila, ostatnia szansa. Przyłożyłeś swoje usta do Jej. Całowaliście się jakby był to Wasz ostatni pocałunek. Bo zapewne tak było. Ostatni raz przywarłeś do jej warg. Mógłbyś tulić ją w ramionach już do końca świata.
Patrzyłeś jak samochód odjeżdża i znika za rogiem sąsiedniego bloku. Wiesz co oznaczają te słone kropke, które właśnie spływają bo Twoich opalonych policzkach? Wiesz, że właśnie postąpiłeś jak skończony idiota pozwalając jej wyjechać?
Tak nie może być. To nie może się tak skończyć.
Wsiadłeś do swojego samochodu z nadzieją, że dogonisz ją gdzieś na wylotówce z miasta. Błądzisz po rzeszowskich ulicach kierując się głosem serca. Bo tylko miłość może Ci teraz pomóc.
Skręcasz w prawo, potem w lewo. Zatrzymujesz samochód na rozdrożu. Masz do wyboru trzy trasy, ale jesteś pewien, że tylko jedna prowadzi do Twojej ukochanej. Głos w głębi duszy każe Ci jechać prosto. Nie masz wyboru, jedziesz prosto przed siebie wierząc, że Ten na Górze Cię poprowadzi.
Zrobiło się na prawdę ciemno. Przed zimnym wiatrem hulającym na dworze oddzielała Cię tylko karoseria samochodu. Przejechałeś kilka kilometrów i zauważyłeś samochód na poboczu. Srebrne Renaut Natalii. Przestraszyłeś się nie na żarty. Chciałeś odnaleźć Natalię, ale gdzieś w czasie jazdy, a nie na poboczu na jakimś totalnym zadupiu. Zatrzymałeś swój samochód zaraz za Jej, po czym biegiem dotarłeś do drzwi po stronie kierowcy. Siedziała tępo wpatrując się w przednią szybę, a z jej czoła strużką płynęła krew. Wyniosłeś Kowalówne z auta i trzymając ją na rękach przeniosłeś do Twojej Toyoty. Położyłeś ją na tylnim siedzeniu, po czym zająłeś się opatrzywaniem jej rany. Poczekałeś aż uśnie, a gdy już to zrobiła zabrałeś wszystkie jej rzeczy z rozbitego samochodu.
Zawiozłeś ją do szpitala. Badania nic nie wykazały, ale lekarze zostawili ją na obserwacji. Całą noc przesiedziałeś pod drzwiami jej sali. Nie chciałeś opuszczać budynku, na co cudem przystały pielęgniarki.
Usłyszałeś trzaśnięcie drzwi. Stała przed Tobą jakaś taka niewyraźna, blada, prawie przeźroczysta.
- dziękuje Ci za wszystko Paul. Proszę Cię bądź szczęśliwy - wyszeptała całując Cię w policzek.
Patrzyłeś jak oddala się i znika w kłębie dymu. Chciałeś za nic iść, ale nie mogłeś się ruszyć. Nogi miałeś ciężkie, jakby przykute do podłogi.
Ocknąłeś się po chwili i wparowałeś do Jej sali. Siedziała opierając się o poduszkę. Odetchnąłeś z ulgą, że to co przed chwilą się wydarzyło było tylko snem. Okropnym koszmarem.
- przepraszam - załkała gdy tylko Cię zobaczyła.
- nie przepraszaj. Tyko bądź. Bądź ze mną.
Cudowne *__* Naprawdę brakuje mi słów, by wyrazić wrażenia.
OdpowiedzUsuńLotman zmądrzał i zaczął o nią walczyć. Lepiej późno niż wcale :)
Zakochałam się w twoim sposobie pisania i już nie mogę doczekać się kolejnej twojej historii :)
Rozdział genialny!!!
OdpowiedzUsuńWidać, że Natalia nie radziła sobie z utratą dziecka. Na pewno zarówno dla niej, jak i Rafała, który w końcu był "oficjalnym ojcem", nie było łatwe i dlatego też się rozstali, kłócili się, tak jak napisałaś.
Mimo, że kibicowałam parze Natalia i Rafał, to fajnie, że Lotman w końcu okazał się odpowiedzialny!
Teraz płaczę, jak coś wymyślę, to coś napiszę
OdpowiedzUsuń