sobota, 23 marca 2013

Duma i uprzedzenie - 3

Uciekłaś. Nie wytrzymałaś. Pękłaś. To koniec niespodziewanego spotkania. Zamknęłaś się w pokoju i rozpłakałaś. Płakałaś jak bóbr dobrą godzinę, dopóki nie rozdzwonił się Twój telefon. Na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie Michaela. Wytłumaczyłaś mu gdzie jesteś, kilka razy mijając się przy tym z prawdą. Twój przyjaciel w mgnieniu oka zjawił się koło Ciebie i mocno przytulił. Nie miałaś wyjścia. Musiałaś mu o wszystkim opowiedzieć, dać upust buzującym w Tobie emocjom.
- Jak chcesz to możemy stąd wyjechać lub zmienić kurort   - zaproponował
- O nie ! Dwóch zapatrzonych w siebie siatkarzy nie zepsuje nam wyjazdu!
- Uparta jesteś - zauważył
- Rudzielce już tak mają - westchnęłaś rozpamiętując stare czasy.

Wieczorem poszliście na wieczór karaoke. Byłaś pewna, że Go tam nie spotkasz, bo On nigdy nie lubił takich zabaw. Zapomniałaś jednak, że Kurek, wręcz przeciwnie. Weszliście na sale, a Bartosz akurat próbował zaśpiewać jedną z niemieckich piosenek. Zaśmiałaś się w duchu widząc jak kaleczy już dość pokaleczony język.
Wiedziałaś, że Cię zauważył. Ba, on nie spuszczał Cię z oka. Zaraz gdy zszedł z podwyższenia podbiegł do swojego przyjaciela. Zaszyłaś się w najciemniejszym kącie i razem z Michaelem popijaliście chmielowe napoje.
Zauważyłaś Go jak wchodził po schodkach na scenę. Stanął przed mikrofonem i poprosił o podkład.
- To jak sen, który spełnił się, w dłoni dłoń, jedno bicie serc..
Tylko ty chwytasz każdy zmysł, teraz wiem czym miłość jest.
Znika lęk, kiedy zjawiasz się, jesteś jak na pustyni deszcz
Noc i dzień Twoje imię ma, dla nas nie istnieje czas.
Oooo. Cały mój świat, to na ziemi raj, kiedy Ty jesteś przy mnie.
Oooo. Cały mój świat, a w nim znaczenia brak, kiedy nie ma Cie dla mnie.
Wierzę w nas, wierzę w każdą obietnicę, mamy czas, zatrzymamy czas. *


Dotarł do Ciebie Jego melodyjny głos. Może nie we wszystkie dźwięki trafił czysto, ale Ciebie to urzekło. Śpiewał dla Ciebie. Byłaś o tym w stu procentach pewna. Gdy tylko znalazł Cię w tłumie, nie spuszczał oka z Twojej osoby. Przeszły Cię dreszcze, gdy na końcu swojego występu dodał po polsku "Weroniko, ja nadal Cię kocham". Nie oprócz Ciebie i Kurka nie zrozumiał za pewne Jego słów. Przeprosiłaś Shmitta i pod pretekstem panującej w lokalu duchoty wyszłaś przed kurort. Rzeczywiście chciałaś zaczerpnąć świeżego powietrza. Chciałaś to wszystko przemyśleć. Nie brałaś pod uwagę tego, że dwójka siatkarzy ciągle wodzi za Tobą wzrokiem.

Poczułaś dłoń na swoim ramieniu. Nakryłaś ją Swoją. Wiedziałaś, że to On. W głębi duszy czekałaś na Niego.
- tak bardzo tęskniłem - wyszeptał muskając oddechem Twoją skórę.
- ja również - odparłaś niepewnie.
Ale jednak przyznałaś się. Przyznałaś się do czegoś, co tak bardzo chciałaś ukryć. Jednym ruchem ręki odwrócił Cię przodem do siebie. Uniosłaś głowę do góry i spojrzałaś w Jego oczy. Teraz już wiedziałaś, że przez ten cały czas czekałaś właśnie na Niego. Bałaś się ponownego zaangażowania w jakikolwiek związek, więc tym bardziej w ten.
Zgodziłaś się na spacer. Chodziliście wokół uśpionej doliny słuchając ciszy. Nie wiedzieliście co macie powiedzieć. Za dużo było myśli kłębiących się w Waszych głowach, za mało słów aby opowiedzieć o tym co się wydarzyło w czasie waszego "koleżeństwa".
Niepewnie chwycił Twoją dłoń i splótł Wasze palce. Przyłapałaś się na uśmiechu. Tak, to ewidentnie najlepszy urlop w Twoim życiu, a przecież jeszcze się nie skończył. Twoje serce z każdą sekundą przyśpieszało uderzenia. Jego usta były tak blisko Twoich. Czułaś Ich smak, którego mimo tak długiej przerwy nie zapomniałaś. Ciągle miałaś Go w głowie, choć wypierałaś się na każdy możliwy sposób. Wypierałaś się miłości, a przed miłością i tak nie uciekniesz. Ona zawsze przyjdzie i to w najmniej oczekiwanym momencie. Twoja miłość do niego powróciła z zaświatów. Ożyła. Zmartwychwstała. Tak mogłaś to sobie tłumaczyć, ale w rzeczywistości uczucie, którym darzyłaś Tego Siatkarza nigdy nie umarło. Ciągle tliło się na dnie Twojego serca. I tylko podświadomość próbował oszukać Cię, że tak nie jest.

Po burzliwej i pełnej namiętności nocy spędzonej w Twoim pokoju obudziłaś się bez Niego. Przejechałaś dłonią po miejscu, gdzie uprzedniej nocy spał. Zostawił Cię samą, a już myślałaś, że możesz mu ponownie zaufać. Myliłaś się. Cholernie się myliłaś, Weroniko.


*Ewa Jach - Mamy czas.

2 komentarze:

  1. Serio..? nie wierzę... Już myślałam, że będzie wszystko dobrze. Oby to było tylko nieporozumienie czy coś. Kolejny raz zawieść się na kimś, komu się ufało...

    OdpowiedzUsuń
  2. uuuuuuuuuuu no to nabroił. Czytałam i czytałam i pomyślałam wreszcie się wszystko ułoży a tu dupa. Ciągle nie wiemy kim jest ten ktoś. Ja jestem na 100 % pewna że to Jarosz.
    POZDRAWIAM
    WINIAROWA:)

    OdpowiedzUsuń