Słowo jest głównym środkiem komunikacji międzyludzkiej. Zaczynamy od gu, bu, poprzez mama, tata, a kończymy na konstantynopolitańczykowianeczce. A co jeśli nie możemy wypowiedzieć ani jednego słowa? Jeżeli język nam się zawiąże, a gula utkwi w gardle?
Taki zanik mowy napadł na mnie gdy tylko moje oczy spotkały się z czekoladowymi tęczówkami Aleksa. Stałam tak na przeciwko Serba i pozwalałam aby swoim spojrzeniem doprowadzał mój mózg do szaleństwa. Nawet nie wiem kiedy jego wielkie dłonim spoczęły na moich biodrach.
- wiedziałem, że wrócisz. Tylko nie myślałem, że aż tak szybko - oznajmił z triumfem w głosie.
- daj sobie spokój - klepnęłam go w policzek, gdyż jego twarz zbliżała się do mojej - nie wiem nawet po co wracałam jak ty znalazłeś już sobie kogoś nowego.
- Lizkaa... ale o co ci chodzi? - zdezorientowanie malowało się na jego twarzy.
- nie udawaj debila. Znałeś ją przed tym jak ze sobą spaliśmy czy dopiero jak wróciłeś z Nowego Jorku? - zapytałam przechadzając się po kuchni.
- nie wiem o co ci chodzi..
- ją też przelecisz i zostawisz? - westchnęłam nalewając sobie do szklanki soku pomarańczowego.
- cholera jasna - atakujący zatrzymał mój bezcelowy maraton po kuchni mocno chwytając mnie za ramiona - Eliza o czym ty mówisz?
- o tej brunetce z która widziałam z tobą przed halą i z którą dzisiaj tutaj przyszedłeś - odparłam spuszczając wzrok
- aaa, chodzi Ci za pewne o Nine - błysnął
- mhm. Nina, ładne imię. Serbskie? - nie czekając na odpowiedź dalej kontynuowałam swoją wypowiedź - tak więc bez zbędnych ceregieli życzę wam szczęścia, dzieci i tak dalej. A teraz leć do niej. Pewnie bardzo ci na niej zależy - odwróciłam się do niego tyłem aby nie widział jak po moich policzkach spływają łzy.
- głuptasie - zaśmiał re i obrócił mnie przodem do siebie - jedyna dziewczyna na której mi zależy stoi właśnie przede mną i odpierdala jakieś cyrki.
Spojrzałam na niego osłupiała. Moje źrenice powiększył się maksymalnie i już miałam coś powiedzieć, gdy do pomieszczenia wpadł Winiarski zaświecając uprzednio światło.
- ekm.. sory nie chciałem - przyjmujący podparał się po karku - ja tylko po cole.
- nic się nie stało. My już skończyliśmy rozmawiać.
Wyminęłam Aleksa i dołączyłam do reszty towarzystwa tylko po to aby zakomunikować im że muszę już się zbierać. Po wysłuchaniu ich jęków jeszcze raz życzyłam Kłosowi miłego mieszkania i zabierając swoje rzeczy wyszłam z mieszkania.
Tym razem to ja uciekłam. Nie Aleks. Przestraszyłam się odpowiedzialności, miłości aż po grób i ckliwych wyznań.
Szłam bełchatowską ulicą w duchu powtarzając sobie jaka to jestem głupia. Na własne życzenie podwójnie straciłam idealnego faceta. Jaki z tego wniosek? Ja chyba nie nadaje się na dziewczynę. Miłość to dla mnie magia, a ja nie znam jeszcze tego jedynego zaklęcia.
Na ulicy panował półmrok. Kątem oka zauważyłam zatrzymujący się obok mnie samochód. Zignorowałam to i szłam dalej. Byłam już kilka przecznic od domu. Słyszałam jak drzwi tego samochodu trzaskają a po chwili moje ciało przeszła gęsia skórka spowodowana silnymi rękami podnoszącymi moje ciało do góry. Owe ręce współpracując z nogami zaniósły mnie do samochodu.
- proszę Cię tylko nie krzycz - ten głos rozpoznam wszędzie.
Mój porywacz usiadł za kierownicą i odpalił silnik. Z piskiem opon odjechaliśmy. Nawet nie wiem gdzie.
- Atanasijević ja chce wysiąść ! - krzyknęłam i próbowałam otworzyć drzwi. Cwaniak zatrzasnął je - kurwa mać Aleks co ty do jasnej cholery robisz ?!
- porywam Cię - zaśmiał się i za pewne aby nie słyszeć moich wrzasków włączył radio, a jego głośność ustawił chyba na maksa.
- wiesz że na to są paragrafy!? - próbowałam przekrzyczeć radio. Po kilku nieudanych próbach wyłączyłam go.
- ej słuchałem tej piosenki - jęknął
- ej nie zgadzałam się na żadne porwania - sparodiowałam go.
- Elizka proszę cię nic nie mów. Ja ci za chwilę to wszystko wyjaśnie - przyłożył mi palec do ust po czym ponownie skupił się na drodze.
Nie wiem dokładnie ile jechaliśmy, bo znużona przelatującymi za szybą obrazami usnęłam. Siatkarz obudził mnie już na miejscu. Otworzył przed mną drzwi i zostawiając włączone przednie lampy samochodu zaprowadził na niewielką polanę. Szum potoku zagłuszały świsty wiatru.
- Aleks co ty znowu za szopkę odstawiasz? - warknęłam - takim romantyzmem to ty Nine zaszczycaj a nie mnie!
- boże kobieto, a ty znowu z tą Niną. Chcesz wiedzieć kim ona jest?
Kiwnęłam twierdząca głową, po czym tak jak Aleksandar przykazał usiadłam obok niego na rozłożonym uprzednio kocu.
- Ninka to jest dziewczyna Cupka - zaśmiał się - ach gdybyś widziała swoją minę.
- idiota. Debil. Baran. Pustak..
Jeszcze długo wymieniałabym epitety pod jego adresem gdyby nie przerwał mi pocałunkiem.
Nieoczekiwanie przerwał i chwytając mnie za rękę pociągnął w stronę dróżki między drzewami. Pilotem wyłączył światła i zamknął samochód. Biegliśmy alejką usłaną mchem i liśćmi, aż w końcu moim oczom ukazała się mała drewniana chatka. Serb wyciągnął spod wycieraczki klucz i szepcząc tylko "nie pytaj" przekręcił go w zamku. Popchnął drzwi nogą i wciągnął mnie do środka. Nie zaświecając żadnego światła po omacku wbiegliśmy po schodach. Dopiero tam do moich oczu dotarł blask sztucznego oświetlenia. Mimowolnie rozejrzałam się po pomieszaneniu zajmującym całe piętro. Nie dane mi było jednak nacieszyć się urokiem leśnej chatki. Atanasijević popchnął mnie na miękki materac i ponownie wpił się w moje usta.
- Aleks co my w ogóle robimy ? - zapytałam gdy atakujący powoli rozpinał guziki mojej eleganckiej koszuli.
- to co robią zakochani ludzie - odparł i nie dając mi ponownie dojść do słowa zamknął moje usta pocałunkiem.
Moja koszula znalazła swoje miejsce na drewnianej podłodze, po chwili dołączyła do niej również męską odmiana tego odzienia. Język atakującego pieścił moje ramiona, gdy ja próbowałam uporać się z paskiem okalającym jego biodra. Po morderczej walce z kawałkiem sztucznej skóry zsunęłam z niego spodnie, a on ze mnie czarną spódniczkę. Pozerałam wzrokiem jego umięśnioną klatkę piersiową. Błyskawicznie pozbyliśmy się zdobiącej nasze ciała bielizny, która musiała zadowolić się spędzeniem nocy w ciemnym kącie.
Aleksandar bardzo szybko uwięczył dzisiejszy wieczór. Pewnymi ruchami swoich bioder doprowadzał do szaleństwa zarówno mnie jak i jego, a ustami próbował zatrzymać wydobywające się z mojej krtani jęki. Moje paznokcie pozostawiły czerwone ślady na jego plecach. Wykończona i spełniona ułożyłam głowę na jego torsie i zasnęłam.
Promienie słońca niemiłosiernie oświetlały moją twarz. Zamrugałam kilka razy oczami rozpamiętując wydarzenia ubiegłej nocy. Upewniając się, że Aleks śpi podniosłam się i już chciałam wstawać, gdy zostałam przytrzymana.
- nie uciekaj mi - szepnął ponownie kładąc moje ciało w jasnej pościeli.
- nie chce już uciekać - przyznałam patrząc jak usta siatkarza rozciągają się w uśmiech.
- no ja myślę. Bo musisz wiedzieć, że gdziekolwiek wyjedziesz ja i tak Cię znajdę i porwe - zaśmiał się nawijając sobie pukiel moich włosów na palec - Kocham Cię Elizka. Tak bardzo Cię kocham.
Mimowolnie spojrzałam w jego czekoladowe tęczówki w których był cały mój świat. Nachyliłam się nad nim i oddechem wodziłam po jego policzku.
- Ja też cię kocham - wyszeptałam w końcu i poczułam się taka... lekka.
Jakbym właśnie zdradziła komuś największy sekret w historii świata.
Tak na prawdę odkryłam w końcu tak bardzo poszukiwane zaklęcie na miłość. Dwa słowa. Dziewięć liter. Trzy sylaby magii. Bo magia tkwi w tajemnicy. Tajemnicy dwojga ludzi.
I nie ważne jak bardzo chcemy pojąć czym jest miłość, doświadczymy tego dopiero gdy tak jak Eliza odnajdziemy takiego swojego Aleksa, który wskoczy za nami w ogień, a my wyjedziemy za nim nawet na koniec świata.
******
Historia panny Nawrockiej i niejakiego Atanasijevića dobiegła końca. W sekrecie zdradzę wam że wzięli ślub, przeżyli huczne wesele na którym to Cupko złapał welon i doczekali się potomstwa. Teraz za pewne siedzą gdzieś na ganku swoje domu i patrzą na to jak ich wnuki bawią się w ogrodzie.
Już za niedługo spotkamy się (na tym blogu) z bardzo krótką historia pewnej Weroniki i jednego z reprezentów Polski.
Tak więc do zobaczenia :)
Awwww jak romantycznie :) Wiedziałam, że w końcu im się uda :D Historia wspaniała i przede wszystkim bardzo życiowa. Aż szkoda, że to już koniec. No cóż, pozostaje czekać na kolejną :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Czytałam jeszcze w szkole, więc komentuję dopiero teraz.
OdpowiedzUsuńSkończyło się wspaniale... i dość romantycznie...
Szkoda, że to już koniec, ale już mi się oczy świecą na myśl o nowej historii :D
Czekam!
I pozdrawiam ;*
Pięknie. Jak dobrze że wszystko dobrze się skończyło. Dogrze że zrozumieli że się potrzebują. Cupko złapał welon ;)?
OdpowiedzUsuńPOZDRAWIAM
WINIAROWA:)