I'm coming home. Tell the world I'm coming
home.
Każdy człowiek się czegoś boi, ma jakieś
swoje urojone fobie. Boimy się pająków, szczurów, gołębi, widoku krwi,
ciemności, duchów... miłości. Tak, ludzie boją się miłości, a ja jestem
najokazalszym przykładem tego niezwykłego zjawiska. Oprócz miłości boję się
jeszcze jednego. Konfrontacji z Aleksem. Co jeśli jest już za późno? Jeśli ja
byłam tylko chwilowym zauroczeniem, a w Serbii czeka jego prawdziwa dziewczyna?
Z zaciśniętym gardłem przekroczyłam próg
bełchatowskiej Energii. Trening się zaczął bo po całym budynku roznosił się
dźwięk odbijanej piłki i charakterystyczne piszczenie butów. Ukradkiem
zajrzałam na sale, ale nie dostrzegłam tam Aleksandara.
Dopiero teraz doszło do mnie, że nawet nie
wiem co mu powiedzieć. Rzucić się na niego, powiedzieć, że przepraszam, że już
wszystko przemyślałam? Ktoś mądry kiedyś zauważył, że dopiero wtedy zrozumiemy
jak bardzo nam na kimś zależało, gdy ta osoba odejdzie.
Usiadłam na ławce przed halą, a po
policzkach popłynęła mi łza. Pierwsza, druga, trzecia...
Mam dwadzieścia sześć lat, a uganiam się za
chłopakiem o pięć lat młodszym. Przecież to niedorzeczne! Kto by pomyślał, że
ja najgorliwsza feministka mogąca żyć bez chłopaka, czułości i seksu przez
kilka lat, będę tak bardzo pragnąc bliskości mężczyzny... młodego mężczyzny.
Z letargu rozmyśleń wyrwały mnie dopiero
głośne śmiechy dochodzące z przeciwnej strony drogi. Otarłam szybko mokre ślady
i uniosłam głowę do góry gdyż roześmiane istoty z sekundy na sekundę przybliżały się do mojej ławeczki.
Moje serce pękło na milion kawałeczków gdy
tymi zadowolonymi z życia ludźmi okazali się Aleks i jakaś wysoka brunetka.
Rzuciłam tylko okiem na idealną figurę nowej zdobyczy Atanasijevića i czym
prędzej ulotniłam się spod hali.
Miałam ochotę z powrotem wrócić do Nowego
Jorku i już nigdy nie wrócić do Polski, a Serbię omijać szerokim łukiem.
Nierozpakowana walizka ciągle stała w kącie mojego pokoju.
Byłam tylko pierwszą lepszą, którą okręcił
sobie wokół palca, wyruchał i znalazł sobie inną. I jak tu mieć duże poczucie
własnej wartości? Jak tu w w ogóle wierzyć w miłość i zaufać facetom?
Dopiero hałas wywołany upadkiem czegoś
ciężkiego na podłogę przywrócił mnie do żywych. Czym prędzej zbiegłam po
schodach na parter, gdzie zastałam mojego tate i Karola Kłosa znoszącego z auta
jakieś pudła.
- o Eliza już wróciłaś - środkowy
uśmiechnął się promiennie
- córuś pomóż Karolowi znosić te rupiecie -
poprosił Nawrocki.
Kiwnęłam głową i podążyłam za siatkarzem na
podwórze.
- kiedy wróciłaś? - zapytał otwierając
bagażnik
- w nocy - ucięłam krótko.
- to może wpadniesz dzisiaj do mnie?
Organizuje parapetówę - wyszczerzył się i podał mi jedno z najmniejszych
opakowań.
- nie chciałbym robić kłopotu -
odpowiedziałam. Nie chciało mi się iść na tą całą imprezę, zobaczyć Alka z tą
brązowooką brunetką.
- jakiego kłopotu ? - ni stąd mi zowąd na
ganku pojawił się mój tata
- Elizka nie chce iść na moją parapetówę -
oznajmił z wyrzutem Kłos
- Elizo, ktoś w końcu musi reprezentować
ród Nawrockich na tak zacnej potańcówce.
Przybiłam sobie facepalma, a Karol prawie
spadł ze schodków.
- tato ty lepiej nie próbuj być młodzieżowy
- klepnęłam go w ramię
- to jak? - dopytywał środkowy
- kiedy i gdzie ? - mruknęłam
- dziewiętnasta. Ulica Klonowa 18. Miło że
wpadniesz - posłał mi kojący uśmiech
Głośno westchnęłam i odstawiając pudełko na
podłogę wbiegłam do swojego pokoju. Dochodziła już piętnasta, a ja nie miałam
pojęcia w co się ubrać, a co najważniejsze co podarować Karolowi do nowego
mieszkania. Gdy tylko samochód siatkarza odjechał, wsiadłam do auta taty i
pojechałam na małe zakupy. Po godzinie miałam już idealny prezent dla Karolka.
Wróciłam do domu i zaczęłam przygotowywać się do tej "mega wiksy",
jak to określił organizator wysyłając mi przypominającego smsa.
Równo o dziewiętnastej zapukałam do
mieszkania 18 na ulicy Klonowej. Otworzył mi sam właściciel. Wręczyłam mu
prezent, pocałowałam w policzek życząc udanego mieszkania i poprawiłam źle
ułożony kołnierzyk jego kraciastej
koszuli. Podążyłam w kierunku który wskazał mi swoim zamaszystym ruchem ręki. W
salonie siedziała już cała bełchatowska elita siatkarska wraz ze swoimi
partnerkami.
- cześć wszystkim - rzuciłam
entuzjastycznie ale cały mój optymizm nagle znikł gdy mój wzrok zatrzymał się
na dwójce Serbów oraz siedzącej między nimi brunetce, tej aleksowej brunetce.
W duszy zaklinałam moje oczy, żeby nie
zaczęły płakać, usta aby nie powiedziały czegoś niewłaściwego i serce, aby już
więcej się nie zakochało.
Odłożyłam na kuchenny blat butelkę
Finlandii i dołączyłam do debatujących nad wystrojem wnętrz i dekoracjami
siatkarzy.
- Lizka, a jak tam było w tym wielkim
świecie? - rzucił nieoczekiwanie Winiarski
- dobrze. Byłam u prawnika, pozałatwiałam
wszystkie sprawy - wyruszyłam ramionami
- a dlaczego nie wróciliście razem z
Aleksem? - dopytywał Michał
- tak jakoś wyszło..
Pierwszy raz od dłuższego czasu spojrzałam
na serbskiego atakującego. Siedział sam w fotelu z wzrokiem wbitym w pachnące
nowością panele. Czując, że za chwilę wybuchnę płaczem zaszyłam się o kuchni. Z
lampką czerwonego wina w ręce oparłam się o jedną z szafek.
Dlaczego jego spojrzenie działa na mnie jak
narkotyk ? Dlaczego bez tych jego czekoladowych oczu nie mogę normalnie żyć ?
Dlaczego ten jego cholerny uśmiech i loczki na głowie nie chcą wyjść mi z głowy
i dlaczego uświadomiłam to sobie dopiero tak późno? Za późno.
- Liz...
Moje ciało przeszły dreszcze, a serce
zaczęło coraz szybciej bić. Podniosłam głowę do góry. Stał przede mną z miną triumfatora. Był nim. Wygrał walkę z moim zdrowym rozsądkiem i skradł moje serce, tylko po to aby potem skrzywdzić jeszcze bardziej.
___________________________________________________
powoli kończymy już przygodę Elizy i Aleksa. następny rozdział prawdopodobnie będzie ostatnim. chyba, że jakiś kolejny urojony pomysł wpadnie mi do mojej głupiej głowy.
w segregatorze czeka już króciutka historia Weroniki i ..... :))
Do zobaczenia,
M.
Rozdział mi się podoba i żałuję, że ich przygoda się już kończy..., mam nadzieję, że szczęśliwie. Czekam na historię Weroniki, bo zasiałaś we mnie ziarno ciekawości..., ciekawe kto to będzie...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Szkoda, że coraz bliżej do końca :( Mam nadzieję, że chociaż będzie szczęśliwe zakończenie :) Może jednak to nie do końca tak jak się Liz wydaje... A jeśli tak, to Aleks jest skończonym dupkiem. Ale wolę wersję pierwszą xD Pozdrawiam i czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńCoś mi sie wydaje, że ta brązowooka brunetka to nie była wcale nowa zdobycz Aleksa. ;>. Ale ta końcowa scena! Myślałam, że ją pocałuje, ale mam nadzieję, że tak będzie w następnym i że będą ze sobą szczęśliwi, a tak o. ;D. Ale ubolewam nad tym, że chcesz już kończyć! ;c. Ale cóż, niestety taka jest kolej rzeczy kilkopartówek. ;c
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie! ;*
A już myślałam że będzie dobrze....
OdpowiedzUsuńKim jest ta przeklęta dziewucha bo nie sądze aby dziewczyną alka
Kurcze luizka walcz pokaż im wszystkim że masz jaja:)
Jeśli stworzysz nowego bloga to mnie koniecznie informuj
U MNIE KOLEJNY - 6 ROZDZIAŁ
http://wlochy-to-moj-nowy-dom.blogspot.com/
POZDRAWIAM
WINIAROWA:)