Idąc
ulicą wciąż wyobrażam sobie setki sytuacji, w których mogłabym Cię za chwilę
spotkać. Co powinnam powiedzieć, co zrobić, jak spojrzeć i jak bardzo udawać,
że już o Tobie zapomniałam.
Otuleni miękką pościelą tworzyli sielankowy obrazek
idealnej pary. Ale tak przecież nie było. Przecież on leciał tylko na jej ciało
i względy u trenera, a ona nie wyznawała takiej wartości jak miłość,
przynajmniej tak sobie wpajała.
Blondynka ocknęła się ze snu i powoli rejestrowała zarysy
pokoju. Czuła się okropnie. Jej psychika rozpadła się na milion kawałeczków, a
serce okalało się jeszcze grubszym drutem kolczastym. Ściągnęła rękę Daniela
przyciskającą jej brzuch i ściągając z fotela szlafrok zniknęła w łazience. Nie
spojrzała w lustro. Wstydziła się samej siebie, za to jak odreagowała znajomość
z Karolem. Stanęła pod natryskiem, a lodowata woda strużkami oblewała jej nagie
ciało. Zmyła z siebie dotyk piłkarza, który ni stad ni zowąd pojawił się w
zaparowanej łazience.
- Myślałem, że uciekłaś – ucałował jej nagi obojczyk
podając jeden z kilku puszystych ręczników.
- Jakim sposobem miałabym uciec z własnego domu? –
prychnęła zdenerwowana okręcając ciało ręcznikiem.
- Pośpieszmy się. Aniela już pewnie czeka ze śniadaniem –
zaśmiał się przyjaźnie.
- Zamierzasz zostać na śniadanie?
- Zamierzam spędzać tutaj znacznie więcej czasu,
Kochanie.
Zeszli na dół, a gdy weszli do części „posiłkowej”
parteru Gołębiewski splótł ich palce. Gospodyni uśmiechnęła się pod nosem i
zaczęła podawać śniadanie. – Moje drogie dzieci – pan Piotr w wyśmienitym
humorze zajął swoje miejsce za stołem – jak miło widzieć Was razem.
Przeszły ją dreszcze. To wszystko nie miało tak wyglądać.
On miał nie myśleć, że oni są razem. To miała być tylko jedna, nic nie znacząca
noc. Ona miała nie udawać, że wszystko jest okej, bo nie było. Przez chwilę
przemknęło jej przez myśl, że z ogromnym poczuciem satysfakcji i wyższości
zobaczyłaby minę Karola, gdy ten dowie się z pozoru idealnym, a w rzeczywistości
jednostronnym związku.
I tak sobie żyli z dnia na dzień. Bianka, ku prośbom
Daniela, przychodziła na treningi Polonii, on zabierał ją imprezy, razem
spędzali wieczory w domowym zaciszu. Unikała jak ognia słodkich słówek, siłowo
wmuszała w siebie pocałunki z piłkarzem, a od łóżkowej pikanterii uciekała jak
diabeł od święconej wody. I to się jej udawało. Wszyscy wokół zachwycali się
ich związkiem, a blondynka powoli sama zaczynała wierzyć, że łączy ich chemia,
zapominając przy tym o Karolu.
Daniel miał wolny weekend. Postanowił zabrać Biankę do
domku jego rodziców usytuowanym kilka kilometrów za Warszawą. Nie chciała
jechać, ale on nie dał jej wyboru. Był zaborczy i porywczy, a ona bała się, że
może ją uderzyć.
Tak więc piątkowego popołudnia wpakowała walizkę do danielowego
samochodu i wtedy zobaczyłaś jego.
Wrócił. Tak jak obiecał, po równych dwóch tygodniach znów
zawitał w stolicy. Nie zapomniał o Niej. Nie mógł wyrzucić jej z głowy. Owładnęła
jego myślami. Nie mógł skupić się na treningach. W ostatnim meczu wyleciał z
podstawowej szóstki, a to wszystko przez Nią. Przez jej uśmiech, dołeczki w
policzkach, błyszczące oczy i wyjątkowy charakter, który skradł jego serce, na
dobre.
Korzystając z tego, że Gołębiewski omawia coś jeszcze z
jej ojcem, zebrała w sobie całą odwagę i delikatnie zbliżyła się do Karola.
- Wyjeżdżasz? – spytał z żalem wypisanym na twarzy.
- Na weekend. Z Danielem – odparła wzruszając ramionami.
- Mnie nie oszukasz – ujął jej twarz w dłonie – nie jesteś
z Nim szczęśliwa.
Czytał z Niej jak z otwartej książki. Wystarczyło, że
spojrzy w jej oczy i będzie wiedział wszystko, bo ją kocha. Cholernie kocha. A człowiek
zakochany widzi o wiele więcej niż normalny.
- Co Ty możesz o mnie wiedzieć? – poruszyła się
gwałtownie.
- Wiem więcej niż możesz sobie wyobrazić. Bianka,
dlaczego mi to robisz? Nie widzisz, że kurewsko mi na Tobie zależy i jestem w
Tobie bezgranicznie zakochany?
- Karol proszę Cię, przestań. Daniel zaraz przyjdzie. Powinieneś
już pójść.
- Ja z Ciebie nie zrezygnuje. Udowodnię Ci, że nie
pasujecie do siebie z Danielem. Proszę Cię przemyśl to wszystko. Jutro gram
mecz na Torwarze. Przyjdź – wcisnął jej w dłoń tekturowy kartonik, po czym
ucałował jej czoło i zniknął we wnętrzu swojego samochodu.
Wrzuciła bilet do przewieszonej przez ramię torebki, a
słysząc trzask zamykanych drzwi od domu, odwróciła się na pięcie.
- Miłego weekendu – Piotr zamknął za córką drzwi
sportowego auta.
Teraz już nie było odwrotu. Musiała jechać z
Gołębiewskim. Przez całą podróż nie odezwała się ani słowem. Wbiła wzrok w
krajobrazy przelatujące za szybą. Nawet się nie obejrzała, a byli już na
miejscu. Rzucił w jej stronę kluczami, a sam wyjął z bagażnika walizki.
- Teraz już jesteś tylko moja – wyszeptał przyciągając ją
do siebie.
Łapczywie zrywał z niej ubrania całując nagie ciało. Nie broniła
się. Sama mu na to pozwoliła dwa tygodnie temu, a teraz przyszło jej płacić za
swoją głupotę. Uśmiechała się do Niego zalotnie, bo przed oczami wcale nie widziała
twarzy Daniela. W myślach ciągle miała Karola. Karola, z którym postanowiła się
spotkać. Jutro. Na Torwarze. Nawet jeśli musiałaby uciekać z żelaznego uścisku
piłkarza.
Rozdział fajny jak zawsze.
OdpowiedzUsuńBianka musi zawalczyć o swoje szczęście. Już nie chodzi mi o to że ona musi być z Karolem. Nie, chodzi mi o to że musi się uwolnić od ojca. On nie może jej wybierać partnera. Daniel jej w ogóle nie.szanuje jako kobiety. Ten piłkarzyna na nią nie zasługuje.
POZDRAWIAM
WINIAROWA♥
Świetny.. Czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuńPS nie dawno dopiero trafiłam na akurat tego bloga, ale gdy je wszystkie przeczytałam to się zakochałam.