środa, 6 listopada 2013

Ona i On. Dwa różne światy, a tyle dla siebie znaczą - 6

Idąc ulicą wciąż wyobrażam sobie setki sytuacji, w których mogłabym Cię za chwilę spotkać. Co powinnam powiedzieć, co zrobić, jak spojrzeć i jak bardzo udawać, że już o Tobie zapomniałam.


Otuleni miękką pościelą tworzyli sielankowy obrazek idealnej pary. Ale tak przecież nie było. Przecież on leciał tylko na jej ciało i względy u trenera, a ona nie wyznawała takiej wartości jak miłość, przynajmniej tak sobie wpajała.
Blondynka ocknęła się ze snu i powoli rejestrowała zarysy pokoju. Czuła się okropnie. Jej psychika rozpadła się na milion kawałeczków, a serce okalało się jeszcze grubszym drutem kolczastym. Ściągnęła rękę Daniela przyciskającą jej brzuch i ściągając z fotela szlafrok zniknęła w łazience. Nie spojrzała w lustro. Wstydziła się samej siebie, za to jak odreagowała znajomość z Karolem. Stanęła pod natryskiem, a lodowata woda strużkami oblewała jej nagie ciało. Zmyła z siebie dotyk piłkarza, który ni stad ni zowąd pojawił się w zaparowanej łazience.
- Myślałem, że uciekłaś – ucałował jej nagi obojczyk podając jeden z kilku puszystych ręczników.
- Jakim sposobem miałabym uciec z własnego domu? – prychnęła zdenerwowana okręcając ciało ręcznikiem.
- Pośpieszmy się. Aniela już pewnie czeka ze śniadaniem – zaśmiał się przyjaźnie.
- Zamierzasz zostać na śniadanie?
- Zamierzam spędzać tutaj znacznie więcej czasu, Kochanie.

Zeszli na dół, a gdy weszli do części „posiłkowej” parteru Gołębiewski splótł ich palce. Gospodyni uśmiechnęła się pod nosem i zaczęła podawać śniadanie. – Moje drogie dzieci – pan Piotr w wyśmienitym humorze zajął swoje miejsce za stołem – jak miło widzieć Was razem.
Przeszły ją dreszcze. To wszystko nie miało tak wyglądać. On miał nie myśleć, że oni są razem. To miała być tylko jedna, nic nie znacząca noc. Ona miała nie udawać, że wszystko jest okej, bo nie było. Przez chwilę przemknęło jej przez myśl, że z ogromnym poczuciem satysfakcji i wyższości zobaczyłaby minę Karola, gdy ten dowie się z pozoru idealnym, a w rzeczywistości jednostronnym związku.

I tak sobie żyli z dnia na dzień. Bianka, ku prośbom Daniela, przychodziła na treningi Polonii, on zabierał ją imprezy, razem spędzali wieczory w domowym zaciszu. Unikała jak ognia słodkich słówek, siłowo wmuszała w siebie pocałunki z piłkarzem, a od łóżkowej pikanterii uciekała jak diabeł od święconej wody. I to się jej udawało. Wszyscy wokół zachwycali się ich związkiem, a blondynka powoli sama zaczynała wierzyć, że łączy ich chemia, zapominając przy tym o Karolu.

Daniel miał wolny weekend. Postanowił zabrać Biankę do domku jego rodziców usytuowanym kilka kilometrów za Warszawą. Nie chciała jechać, ale on nie dał jej wyboru. Był zaborczy i porywczy, a ona bała się, że może ją uderzyć.
Tak więc piątkowego popołudnia wpakowała walizkę do danielowego samochodu i wtedy zobaczyłaś jego.
Wrócił. Tak jak obiecał, po równych dwóch tygodniach znów zawitał w stolicy. Nie zapomniał o Niej. Nie mógł wyrzucić jej z głowy. Owładnęła jego myślami. Nie mógł skupić się na treningach. W ostatnim meczu wyleciał z podstawowej szóstki, a to wszystko przez Nią. Przez jej uśmiech, dołeczki w policzkach, błyszczące oczy i wyjątkowy charakter, który skradł jego serce, na dobre.
Korzystając z tego, że Gołębiewski omawia coś jeszcze z jej ojcem, zebrała w sobie całą odwagę i delikatnie zbliżyła się do Karola.
- Wyjeżdżasz? – spytał z żalem wypisanym na twarzy.
- Na weekend. Z Danielem – odparła wzruszając ramionami.
- Mnie nie oszukasz – ujął jej twarz w dłonie – nie jesteś z Nim szczęśliwa.
Czytał z Niej jak z otwartej książki. Wystarczyło, że spojrzy w jej oczy i będzie wiedział wszystko, bo ją kocha. Cholernie kocha. A człowiek zakochany widzi o wiele więcej niż normalny.
- Co Ty możesz o mnie wiedzieć? – poruszyła się gwałtownie.
- Wiem więcej niż możesz sobie wyobrazić. Bianka, dlaczego mi to robisz? Nie widzisz, że kurewsko mi na Tobie zależy i jestem w Tobie bezgranicznie zakochany?
- Karol proszę Cię, przestań. Daniel zaraz przyjdzie. Powinieneś już pójść.
- Ja z Ciebie nie zrezygnuje. Udowodnię Ci, że nie pasujecie do siebie z Danielem. Proszę Cię przemyśl to wszystko. Jutro gram mecz na Torwarze. Przyjdź – wcisnął jej w dłoń tekturowy kartonik, po czym ucałował jej czoło i zniknął we wnętrzu swojego samochodu. 
Wrzuciła bilet do przewieszonej przez ramię torebki, a słysząc trzask zamykanych drzwi od domu, odwróciła się na pięcie.
- Miłego weekendu – Piotr zamknął za córką drzwi sportowego auta.
Teraz już nie było odwrotu. Musiała jechać z Gołębiewskim. Przez całą podróż nie odezwała się ani słowem. Wbiła wzrok w krajobrazy przelatujące za szybą. Nawet się nie obejrzała, a byli już na miejscu. Rzucił w jej stronę kluczami, a sam wyjął z bagażnika walizki.
- Teraz już jesteś tylko moja – wyszeptał przyciągając ją do siebie.

Łapczywie zrywał z niej ubrania całując nagie ciało. Nie broniła się. Sama mu na to pozwoliła dwa tygodnie temu, a teraz przyszło jej płacić za swoją głupotę. Uśmiechała się do Niego zalotnie, bo przed oczami wcale nie widziała twarzy Daniela. W myślach ciągle miała Karola. Karola, z którym postanowiła się spotkać. Jutro. Na Torwarze. Nawet jeśli musiałaby uciekać z żelaznego uścisku piłkarza. 





2 komentarze:

  1. Rozdział fajny jak zawsze.
    Bianka musi zawalczyć o swoje szczęście. Już nie chodzi mi o to że ona musi być z Karolem. Nie, chodzi mi o to że musi się uwolnić od ojca. On nie może jej wybierać partnera. Daniel jej w ogóle nie.szanuje jako kobiety. Ten piłkarzyna na nią nie zasługuje.
    POZDRAWIAM
    WINIAROWA♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny.. Czekam na kolejny.
    PS nie dawno dopiero trafiłam na akurat tego bloga, ale gdy je wszystkie przeczytałam to się zakochałam.

    OdpowiedzUsuń