sobota, 5 października 2013

Ósmy kolor tęczy - 6

Wieczorem usiedliście na kanapie z talerzem smakowicie wyglądających kanapek. Pierwszy raz odkąd opuściłaś szpital, mogłaś zjeść „normalny” posiłek. Miałaś po dziurki w nosie kleików, owsianek, czy śladowej ilości żółtego sera na czerstwym pieczywie. Wreszcie mogłaś napisać się gorącej herbaty, a nie zimnej herbatopodobnej lury. I wreszcie miałaś towarzystwo człowieka, a nie samotne cztery „białe” ściany.
- To co dzisiaj oglądamy? – niby standardowe pytanie, jednakże wywołało u Ciebie smutek i żal.
Przypomniałaś sobie pierwsze tygodnie wspólnego mieszkania z Marcinem. Jak codziennie siadaliście na skórzanej kanapie i debatowaliście nad tytułem filmu, który miał Wam umilić wieczór. Czułaś się cholernie źle i nawet nie spostrzegłaś jak kolejne łzy spływały po Twoich policzkach.
- Ewuś, co się dzieje? – troskliwy głos Michała wzbudził u Ciebie kolejny wybuch płaczu.
Dziwnym sposobem miałaś wyrzuty sumienia. Obwiniałaś się za to, że Marcin teraz siedzi w areszcie i byłaś w stanie nawet wycofać oskarżenie, wybaczyć Mu wszystko i wpaść w Jego ramiona, jak za dawnych, dobrych czasów. Kochałaś go i za cholerę nie umiałaś tego zmienić.

„Zazwyczaj My Kobiety kochamy tych skurwieli którzy wprowadzą łzy do naszego życia.
Rozkochają nas w sobie i zapewnią ból...
Tak My Kobiety nie umiemy pokochać tego kto kocha Nas bardziej niż My Jego.”

- Nie płacz Ewka. Nie warto – przyciągnął Twoje podatne na wszystko, zmęczone ciało bliżej siebie i mocno przytulił.
- Ale ja Go kurwa kocham! – wykrzyczałaś spoglądając na siatkarza zapłakanym wzrokiem.
- Wiem Ewcia, wiem. I nie oczekuje od Ciebie nagłego odkochania się. Wróżką nie jestem i nie dam Ci eliksiru na zapomnienie, ale postaram Ci się pomóc.
Słowa Michała wniosły w Twoje życie nową nadzieje. Teraz byłaś pewna, że możesz na Niego liczyć w każdej sytuacji.
- Nie patrz tak na mnie – wygarnęłaś widząc ten rozmarzony, jakby nieobecny wzrok Kubiaka spoczywający na Twoim ciele.
- Że niby jak?
- Tak jakby między nami mogło coś być – wyszeptałaś łamliwym głosem.
Nic nie odpowiedział. Tylko zamknął Cię w jeszcze silniejszym uścisku, dodatkowo całując w czoło.
Czułaś się bezpieczna – nareszcie.

Nie chciałaś dać tego po sobie poznać, ale panicznie bałaś się zostać sama w domu. Nie mogłaś jednak dać tego po sobie poznać, w przeciwnym razie Michał po raz kolejny zrezygnowałby z treningów.
Zaraz po jego wyjściu dokładnie zamknęłaś mieszkanie i zaszyłaś się w swoim pokoju. Odliczałaś minuty do powrotu Kubiaku, a napięcie sięgnęło zenitu, gdy usłyszałaś pukanie do drzwi. Na chwiejnych, niczym z waty, nogach wyszłaś z pokoju. Spojrzałaś przez wizjer w dłoni ściskając potężny stojak na kurtki. Widząc Sylwie odetchnęłaś z ulgą. Wpuściłaś kubiakową siostrę do mieszkania, nerwowo zamykając za nią drzwi.
- Cały czas boję się, że Marcin mnie znajdzie, że tu przyjdzie – wyznałaś podajac dziewczynie kubek z kawa.
- Ewa, przecież dobrze wiesz, że Marcin jest teraz w areszcie .
- Będę musiała zobaczyć się z nim na rozprawie, to przeraża mnie chyba w tym wszystkim najbardziej.
- Michał załatwił już tą sprawę. Jeżeli chcesz nie musisz zeznawać.
- Nie chce już okazywać słabości wobec tego skurwysyna.
- Rozprawa jest za dwa tygodnie, masz jeszcze czas aby to przemyśleć.
- Już wróciłem!- po mieszkaniu rozniósł się głos Michała, a już po chwili chłopak siedział na fotelu ze szklanką soku pomarańczowego – o czym tak dyskutujecie?
- O niczym ważnym – uprzedziłaś w odpowiedzi wyrywającą się do zebrania głosu Sylwie.
Nie chciałaś, aby przyjmujący jeszcze bardziej się o Ciebie martwił. Przysporzyłaś Mu wystarczająco dużo problemów.
Sylwia opuściła Was dopiero wieczorem, uprzednio dając Ci dobitnie do zrozumienia, że wszystko będzie dobrze.

Powoli zaczęłaś przyzwyczajać się do mieszkania z Kubiakiem, mimo to nie odważyłaś się jeszcze wyjść „do ludzi”. Twoje ciało ciągle było poobijanie i posiniaczone. Schudłaś, zbladłaś. Wyglądałaś jak cień człowieka. Wrak. Strach przejął nad Tobą kontrolę, a apogeum osiągnął przed salą rozpraw.

Od samego rana bolał Cię brzuch i kręciło się w głowie. Z ledwością „wmusiłaś”  w siebie zjedzenie śniadania. Ale to nie było najgorsze. Najgorsze miało dopiero nastąpić.  

1 komentarz:

  1. Genialne jak zawsze. Dobrze ze Michał kej tak pomaga bo Ewa nie moze byc teraz sama. Po przeczytaniu koncówki wydaje mi sie ze Ewa jest w ciązy.
    POZDRAWIAM
    WINIAROWA:)

    OdpowiedzUsuń