"Uroda kobiety jest formą
władzy".
Nowoczesne osiedle domków jednorodzinnych.
Jedna z posiadłości odznaczała się przed wszystkim wielkością. Ogromny dom, a
wręcz willa. Przed podwójnym garażem stały dwa najnowsze modele samochodów. Do
drzwi prowadziła kamienna ścieżka, a na marmurowej posadzce wygrzewał się Goldi
- młody Labrador - ulubieniec domowników.
Pani Aniela, dojrzała kobieta z ogromnym
bagażem życiowych doświadczeń już od dobrej godziny krzątała się po kuchni. To
ona od zawsze zastępowała Biance matkę i przyjaciółkę, bo tej prawdziwej
dziewczyna nigdy nie spotkała.
W kolejnym pomieszczeniu Aster - wielki,
jak z resztą wszystko w tym domu, perski kot - dumnie prężył swoje ciało na
skórzanej kanapie.
W przestronnym pokoju na drugim pietrze w
białej pościeli wylegiwała się Bianka. Była śpiochem, a teraz gdy skończyła
studia nic nie stało na przeszkodzie, aby poleniuchować trochę dłużej.
Jej ojca i tak nie było w domu. Zawzięcie
szykuje swoich podopiecznych do jutrzejszych derbów Warszawy. Od tygodnia nie
mówi o niczym innym jak o nowych taktykach, a blondynka wręcz wychodzi z
siebie. Od dwóch dni bilet na mecz leżał na jej biurku i tylko czekał na
pokazanie go rosłemu ochroniarzowi.
Niespodziewanie jedna część podwójnych
białych drzwi otworzyła się i do pokoju wpadła zdyszana pani Aniela.
- Panienko ! - krzyknęła normując oddech.
Bianka wzdrygnęła się i momentalnie usiadła
na łóżku. Pani Aniela nigdy nie fatygowała się osobiście na piętro, no chyba że
miała coś ważnego do przekazania. Tak też było i tym razem.
- Pan Piotr zostawił w gabinecie jakieś
ważne dokumenty i prosi abyś niezwłocznie mu je przywiozła. Czarna teczka -
dodała wychodząc z sypialni.
W kuchni złapała tylko tosta i wsiadła do
swojego czarnego BMW.
Przejechała ulicami zatłoczonej stolicy, a
po trzydziestu minutach zaparkowała przy Konwiktorskiej 6.
Przeszła przez środek murawy, a piłkarze aż
odwracali wzrok by popatrzeć na niej długie nogi, na które dzisiejszego dnia
wsunęła jedynie krótkie szorty.
Usiadła na ławce rezerwowych i obserwowała
latających po całym boisku zawodników. Na jej nieszczęście na przerwie
przysiadł się do niej niejaki Daniel Gołębiewski. Jej ojciec już od początku
sezonu próbuje ich wyswatać. Jak na razie marne skutki jego starań.
- Blanik, poszłabyś ze mną do kina? -
spytał upijając łyk wody ze swojej butelki.
Ich ostatni "wypad" do kina
skończył się opuszczeniem sali przez dziewczynę już po dziesięciu minutach.
Taki mały, osobisty rekord.
- Wiedziałem, że się zgodzisz - zadowolony
cmoknął ją w policzek - będę u Ciebie pojutrze o osiemnastej.
Najwidoczniej Gołębiewski wyznaje zasadę,
że milczenie oznacza zgodę.
Ale to jest mało ważne. Najważniejsze jest
to, że Bianka ma fajną dupę, a Daniel lubi fajne dupy. Dodatkowo plus-uje
jeszcze u trenera, ale i tak dobra dupa jest fajniejsza.
Widziała jak ojciec z zadowolenia zaciera
ręce. Piotr chciał dla córki jak najlepiej. Chciał żeby wreszcie się
ustatkowała, a w swoim napastniku widział idealnego kandydata na zięcia. Ale
czy Blanka tego chciała?
Ona przecież nie chce się zakochać.
Bardziej wierzy, że odnajdzie wioskę Smerfów, niż w prawdziwą miłość.
taki tam wstępnik.
rospierol emocjonalny ciąg dalszy -,-
EJ PRZECIEŻ SMERFY ISTNIEJĄ! !!!!!!!!!!!!! A tak wogóle to jetem ciekawa jak to się potoczy dalej. Jak Blanka pozna Kłosika. Jak odpędzi od siebie nie chcianego adoratora. Czekam na kolejne
OdpowiedzUsuńPOZDRAWIAM
WINIAROWA♥