poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Tylko z nią tańczyły żywioły - 1

Ostatni tydzień przed rozpoczęciem sezonu ligowego postanowiłeś spędzić z kolegami z reprezentacji  Po dość upojnym pobycie na Hawajach wsiadasz w samolot do Polski. Ciągle wspominasz namiętną no z turystką przypadkowo poznaną w jednym z nocnych klubów. Nie możesz tak po prostu wymazać jej z pamięci, bo czujesz, że ta jednorazowa przygoda tak szybko się nie skończy.

Lądujesz na warszawskim lotnisku i pociągiem udajesz się na południe kraju. Taksówka podwozi Cię pod Twój blok. Zmagasz się z ciężkimi walizkami, które musisz wnieść, aż na trzecie piętro. Ale czym dla takiego siatkarza jak ty jest kilka toreb wypakowanych po brzegi ubraniami, butami, kosmetykami i książkami Twoich ulubionych autorów? Otwierasz szczypiące drzwi mieszkania i rzucasz się na skórzaną kanapę. Potrzebujesz odpoczynku, chwili relaksu po podróży.
Nawet nie myślałeś o oglądaniu telewizji. Po pierwsze musiałbyś się ruszyć aby włączyć bezpieczniki, a po drugie z językiem polskim to ty raczej jesteś na bakier.

Chwilę później uświadomiłeś sobie, że Twoja lodówka świeci pustkami. Jednak przed wyjściem do pobliskiego sklepu powrzucałeś swoje ubrania do szaf i komód. Oczywiście wszyscy Twoi klubowi koledzy dowiedzieli się o Twoim przyjeździe i zanim zdążyłeś wyjść z mieszkania Oni już siedzieli Ci na głowie. Umówiłeś się z nimi na wieczorny wypad do waszego ulubionego miejscowego Pubu, aby godnie uczcić koniec urlopu.
Po dość przyjemnej dyskusji z ekspedientką zapłaciłeś za zakupione produkty i w duchu dziękowałeś Bogu za to, że angielski stał się tak ważnym, a zarazem popularnym językiem.

Wieczorem zjawiłeś się w CoCoClubie w Swoich firmowych, ciemnych dżinsach i kraciastej koszuli. Reszta drużyny już czekała i powoli sączyła swoje drinki. Nie przesadzaliście z alkoholem. Jesteście w końcu sportowcami, a jutro czeka was prezentacja zawodników, czyli bite trzy godziny gadania o wszystkim i o niczym, a już pojutrze mieliście pierwszy trening.
Wymieniłeś kilka szerokich uśmiechów w obficie obdarzoną przez naturę kelnerką.  Zatańczyłeś z paroma dziewczynami, ale każdy Twój kontakt z przedstawicielką płci przeciwnej kończył się autografem lub pozowaniem do zdjęcia.
Nie tego szukałeś. Nie chciałeś być tylko sławną osobą, rozpoznawanym siatkarzem, bo przecież oprócz tego jesteś normalnym człowiekiem, a przebijanie piłki przez siatkę jest Twoją pracą. Szukałeś dziewczyny, która będzie potrafiła Cię zrozumieć, zaakceptować takiego jakim jesteś, a nie patrzeć na Ciebie tylko jak na siatkarza z Ameryki. Po rozstaniu z Victorią byłeś jakiś taki przygaszony. Starałeś się stwarzać pozory szczęśliwego faceta tylko na boisku lub przed kamerami. W duszy cierpiałeś i miałeś za złe samemu sobie, że wybrałeś taki, a nie inny zawód i przez to zaniedbywałeś swoją Victorię.

Powoli wykruszaliście się i wracaliście do siebie. Najpierw zniknął wszędobylski libero, a zaraz za nim reszta drużyny. Wyszedłeś jako jeden z ostatnich. Nie chciałeś jeszcze wracać do mieszkania, ciągle pustego mieszkania. Usiadłeś więc na drewnianej ławeczce w parku przylegającym do Twojego osiedla. Miasto nocą przepełnione było przede wszystkim imprezowiczami. Zapach alkoholu i papierosowego dymu roznosił się po okolicy. Prze Tobą przeszły trzy nastolatki. Na oka dałbyś im po piętnaście, szesnaście lat. Jedna podtrzymywała się drugiej i podśpiewując jakieś melodie szły chwiejnym krokiem podbijać świat imprez.
Polska nigdy nie przestanie Cię zaskakiwać. 
Obserwowałeś przewijających się przez park ludzi. Jacyś zakochani całują się pod jakimś drzewem. Jacyś kibole kłócą się o to, która piłkarska drużyna jest lepsza. Jakaś młodzież wraca właśnie z balangi. Jakaś, jakiś, jacyś... Nie znasz tych ludzi i obchodzą Cię ich problemy. Mimo to siedzisz na tej ławeczce i analizujesz zachowania j a k i ś ludzi. Jakbyś nie miał swoich problemów. A zaraz... przecież ty obecnie ich nie masz. Nie masz dziewczyny, więc nie musisz się o nic martwić.
Ku Twojemu zaskoczeniu ciągle nurtuje Cię wspomnienie nocy spędzonej z "hawajską" turystką. Dziwisz się samemu sobie, bo przecież już nie raz przeżywałeś jednorazową przygodę i dotychczas żadna z Twoich "partnerek na jedną noc" nie siedziała Ci w głowie aż tak długo. Tym razem jest inaczej. Chcesz Ją zobaczyć, już nie po to by zaspokoić swoje seksualne pragnienia, ale by tak po prostu nacieszyć się jej rozpromienionymi ognikami w oczach i malinowymi, pełnymi ustami, które ciągle przewijają Ci się przed oczami, niczym najlepsze kadry najwspanialszego filmu.
Przesiąknięty zimnym powietrzem wreszcie postanowiłeś postawić tych kilkadziesiąt kroków dzielących ławeczkę i Twoje mieszkanie. Wszedłeś pod prysznic. Postałeś chwilę pod strumieniem ciepłej wody, po czym powierzchownie powycierałeś ręcznikiem mokre ciało i naciągając na biodra bokserki rzuciłeś się na łóżko.

2 komentarze:

  1. Zapowiada się kolejna bardzo ciekawa historia :) Wstęp świetny. No i nie ukrywam, że wybór bohatera też mi się podoba ;D
    Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. LOTMAN ? ZOBACZYMY, ZOBACZYMY NA RAZIE INFORMUJ
    OCZYWIŚCIE BĘDE CZYTAC
    POZDRAWIAM

    OdpowiedzUsuń