sobota, 6 lipca 2013

Przemoknięte serca miast - 5

Kocham go. Tak po prostu. Kocham go za to, że mnie zaakceptował, polubił choć wcale nie jestem idealna.
Tylko dlaczego jest tak, że ja się w nim zakochałam, a on ma inną? Dlaczego ja mam takiego pecha?
Znów wrócę do swojej samotności. Do mieszkania pełnego notatek i wiedzy do wkucia. Znów będę parzyła w filiżankach dwie herbaty owocowe. Grunt w tym, że ja już nie chcę tak żyć.
Słońce już dawno schyliło się ku zachodowi, a ja czułam się już na tyle silna, aby przespacerować się po szpitalnym korytarzu. Brak jakiejkolwiek żywej duszy potwierdzał jedynie późną godzinę. Ale ja nie mogłam usnąć. Bolało mnie serce. Bolała mnie dusza. Nie czułam psychicznie nic oprócz zawiedzenia i zazdrości. Zazdrości o to, że ona może, a ja nie.

Usiadłam na kremowej kanapie tuż obok wielkiego okna wychodzącego na park. Zamarzyłam przespacerować się tymi wijącymi się między drzewami alejkami. Nie zważając na niemiłosiernie padający na zewnątrz deszcz i późną porę po cichu wyszłam niezauważalnie z budynku.
Teraz przynajmniej to czy płacze zeszło na drugi plan. Krople deszczu zmierzały się z moimi łzami, a szlafrok przemokł już do suchej nitki. Jednak to mi nie przeszkadzało. Pomimo chłodnego wiatru, który rozwiewał moje blond włosy szłam dalej, omijając to większe, to mniejsze kałuże.
Szukałam sposobu na zapomnienie o Wronie, o jego uśmiechu i.. jego dziewczynie. Faceci to pierońskie nasienie. Przynoszą same problemy. Z nimi źle, bez nich jeszcze gorzej. I jak tu nie siedzieć i nie płakać?
Miłość rani. Rzadko kiedy leczy duszę. Częściej przynosi ze sobą same straty i pozostawia nieuleczalne rany na sercu.

Więc po co w ogóle to uczucie?

Aby wykorzystać drugą osobę? Aby uświadomić danemu człowiekowi jego niedoskonałość? Bo przecież zawsze znajdzie się ktoś inny. Bardziej idealny.
Taka była Ewelina. Ładniejsza. Wyższa. Zapewne mądrzejsza. Elegancka. Potrafiąca zachować się w każdym towarzystwie. Nie dostartam jej do pięt. Dlatego teraz włócze się po parku wygladajac jak siedem nieszczęść.
- Luuuizaa ! - jego głos.. przecież to nie możliwe.
Nie, za pewne tylko mój mózg płata mi figle stęskniony za jego obecnością.
Wykrzykiwanie mojego imienia nie ustawało. Głowa wręcz pękała mi od barwy jego głosu, a głupie serce łudziło się, że to na prawdę On.
Głos stawał się coraz bardziej wyraźniejszy, a plusk wody z kałuż coraz bliższy.
- Luiza, czemu nie jesteś na sali? - poczułam na ramionach ciepłą kurtke przesiąkniętą jego perfumami. - a ty czemu nie jesteś ze swoją dziewczyną? - dobitnie zaakcentowałam ostatnie słowo, a wypowiedzenie jego sprawiło mi nadzwyczajną trudność.
- nie jesteśmy już razem - stanął na przeciwko mnie nerwowo drapiąc się po karku.
Iskierka nadziei? Światełko w tunelu? Tylko dlaczego dopiero teraz...
- dlaczego mi to mówisz? - nerwowo wyrwałam swoją dłoń, którą on chwilę wcześniej złapał.
- bo Cię kocham Luśka. Szalenie kocham. Już w tym pieprzonym pociągu mnie zaintrygowałaś. Możesz mnie znienawidzieć ale... nie dałaś mi innego wyboru.
Mocno złapał mnie w pasie, przyciągając do swojego ciała. Zadrżałam gdy odgarnął z twarzy moje włosy, a już po chwili sprytnie podniósł do góry, aby namiętnie wbić się w moje usta.
Wystarczył tylko ten jeden moment i mój umysł zaczął świrować. Stado motyli bezkarnie latało po moim brzuchu, a na sercu zrobiło się dziwnie ciepło.
Wyczuł to, bo już po chwili oderwał moje stopy od ziemi i mocno przytulając obrócił kilka razy wokół własnej osi.

Jedynym negatywnym skutkiem mojego "deszczowego spaceru" były jego konsekwencje. Półtora tygodnia spędziłam wręcz przykuta do szpitalnego łóżka, a diagnozą było zapalenie płuc. Zgarnęłam niezły opieprz nie tyle co od lekarza prowadzącego, a od Antka, który na zmianę czuwał z Andrzejem przy moim łóżku, choć ten drugi spędzał przy nim mniej czasu z powodu swoich siatkarskich obowiązków.

Połączył nas przypadek.
Połączyło nas przeznaczenie.
Połączyła nas ta deszczowa noc.



_____________________________________________
to już jest koniec tej historii.
Na razie zawieszam tego bloga do odwołania. Cały czas możecie znaleźć mnie na Dzięki Spale są medaleNic, na prawdę nic, nie pomoże jeśli Ty nie pomożesz dziś miłości i Siatkówka jest bowiem sportem wyjątkowym

3 komentarze:

  1. Kolejna cudna historia. Wszystkie mają w sobie coś pięknego i za to cię podziwiam :)
    Mam nadzieję, że jednak niedługo wrócisz z czymś nowym. Na pewno będę czekać na kolejną historię, bo warto :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham twoje historie
    Szkoda że zawieszasz
    Będę czekac
    POZDRAWIAM
    WINIAROWA:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mogę przestać czytać twoich opowiadań są najlepsze Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń