Słyszałaś jak Anderson wychodzi z mieszkania na
popołudniowy trening. Dopiero wtedy odważyłaś się opuścić swój pokój. Ubrana w
dres przemknęłaś do kuchni, bojąc się, że Matt w każdej chwili może wrócić, a
obecnie nie czułaś się na siłach aby zmierzyć się z nim chociażby na słowo. Byłaś
wyczerpana psychicznie.
Zrobiłaś sobie owocowej herbaty i udałaś się z powrotem
do swojego pokoju. Przechodząc zerknęłaś – aby sprawdzić czy przypadkiem nie
stoi tam siatkarza – w stronę drzwi wejściowych. Szklanka wyleciała Ci z ręki roztrzaskując
się na maleńkie kawałeczki, a gorąca herbata wylała się na Twoje stopy.
Paweł stał oparty o futrynę zadziornie się uśmiechając. Na
palcu obracał Twój czarny, koronkowy stanik.
- Maleńka, nie nauczono Cię, że niegrzecznie jest
wychodzić bez pożegnań? – zapytał powoli zbliżając się z Twoim kierunku.
- Wynoś się stąd! Albo zacznę krzyczeć! – gorączkowo próbowałaś
uciec, schować się jak najdalej od niego.
- Twój siatkarzyna na pewno Cię nie usłyszy. Pewnie
obraca teraz tą cytatą blondynę. Oboje jesteście siebie warci – zaśmiał się
sarkastycznie, przygwożdżając Cię do ściany – Znów mam na Ciebie ochotę. Pieprzenie
Ciebie już chyba nigdy mi się nie znudzi.
Przymknęłaś powieki. Czułaś wstyd, gdy Paweł zdzierał z
Ciebie ubrania. Czułaś ból, gdy uderzył Cię w twarz kiedy próbowałaś mu się wyrwać.
Czułaś emocjonalną pustkę, gdy dochodząc wykonywał ostatnie pchnięcia.
- Jutro też się widzimy. Zarezerwuj sobie dla mnie
chwilkę czasu – cmoknął Cię w nos i wyszedł z mieszkania.
Twoje życie stało się piekłem. Ze strachem w oczach patrzyłaś
jak Matthew wychodzi następnego dnia na trening, a już po chwili jego miejsce w
mieszkaniu wypełnił Paweł. Nie powiedziałaś Andersonowi. Nie wypowiedziałaś w
jego kierunku żadnego słowa, chociaż niejednokrotnie próbował zacząć
jakąkolwiek rozmowę. Bałaś się jego reakcji.
Z przerażeniem patrzyłaś jak Paweł rozpina koszulę
krocząc w Twoją stronę.
Odpychałaś go, gdy całował Cię po szyi. Wymierzyłaś kilka
celnych policzków. Za co oberwałaś uderzeniem o kant salonowego stolika. Czułaś
pulsujący ból w głowie, a po czole pociekła Ci strużka krwi, kapiąc na kremowy
dywan.
Blondyn rzucił się na Ciebie. Lewą dłonią przytrzymał
Twoje nadgarstki na głową. Kolanem rozsunął Ci nogi, po czym mocno w Ciebie
wszedł. Pieprzył Cię, sprawiając Ci niewyobrażalny ból. Prawą dłoń mocno
zaciskał na Twojej piersi zostawiając na niej czerwone ślady.
- Jesteś taka niegrzeczna – szepnął – Jutro musisz się
bardziej postarać.
Przejechał palcem po Twojej rozciętej skroni. Następnie odcisnął
pobrudzony krwią opuszek palca między Twoimi piersiami i wyszedł. A Ty nie
miałaś siły aby się podnieść. Chciałaś umrzeć, zapaść się pod ziemie. Nie chciałaś
być już dłużej wykorzystywana. Skuliłaś się, a kilka łez popłynęło po Twoich
policzkach mieszając się z czerwonymi strużkami krwi. Odpłynęłaś.
Słyszałaś podniesiony głos Andersona, który niezrozumiale
krzyczał coś po angielsku. Widziałaś przed sobą zamazany obraz sportowych
butów. Czułaś jak ktoś podnosi Cię i zakłada na Ciebie dużą koszulkę pachnącą
męskimi perfumami. Później niesie Cię w dół po schodach i układa na tylnym
siedzeniu samochodu. Mkniecie po ulicach Kędzierzyna, a wokół Was rozlegają się
piski opon i piskliwe dźwięki klaksonów.
Po co On w ogóle próbuje Cię uratować? Przecież chciałaś
umrzeć. Nie miałabyś tweedy żadnych problemów. Twój sąsiad notorycznie by Cię
nie gwałcił, matka nie miałaby już kłopotów z Twoim niewyparzonym językiem. Nie
wadziłabyś już nikomu. Tak byłoby najlepiej. Ale głupiemu Andersonowi zachciało
się pobawić w super bohatera komiksu Martela, księcia na białym koniu czy innego
dobrodusznego człowieka, który za wszelką cenę nie chcę pozwolić Ci wreszcie
pożegnać się z ziemskim istnieniem i bólem jaki łączy się z Twoim życiem.
I jest Matt bohater - lepiej późno niż wcale..
OdpowiedzUsuńA tę gnidę co jej to robi to bym zatłukła.
Jak to miło wchodzić na blogera i widzieć Twoje rozdziały :)
Na szczęście Matt pojawił się w odpowiednim momencie i nie było jeszcze za późno. Może w końcu odważy mu się o wszystkim powiedzieć i razem coś wymyślą. Ob, mam taką nadzieję.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie. ;)
jak dawno mnie tu nie było !
OdpowiedzUsuńmam nadzieję że tym razem Matt nie odpuści i nie zostawi Emilii samej z tym wszystkim. Jej jest teraz strasznie potrzebne wsparcie. Nie wiem czy Emi zdoła zaufac Andersonowi po tym co ją spotkało, ale sądze że prędzej czy poźniej go do siebie dopuści
czekam na następny :) !
pozdrawiam W.