sobota, 7 grudnia 2013

1000 metrów nad ziemią - 3

Życie może być jak Babilon.
Nie pozwalaj by cię zwabił on.
Dlatego lepiej oddech weź.
Wszystko możemy przejść.

Serce pompuje krew coraz szybciej. Oddech staje się nieunormowany. Kolejno płytsze i głębsze wdechy. Żołądek fika już piętnastego koziołka w ciągu wolno upływającej minuty. A to wszystko spowodowane jest strachem. Tą cholerną obawą, która wpisała się w umysł Kota.
Nerwowo kręci się na swoim miejscu, wyginając palce praktycznie w każdym kierunku. 
- Maciek, o co Ci chodzi? - rzuca dziewczyna coraz bardziej denerwując się zachowaniem kolegi.
Przełyka głośno ślinę wyszukując choć krzty odwagi. Boi się reakcji dziewczyny, bo wciąż mu na niej zależy.
- Wiesz dlaczego wyjechałem? - zadaje pytanie, na które odpowiedź zna tylko jego serce - przestraszyłem się. Zaczynałem zauważać w Tobie kogoś więcej niż przyjaciółkę czy znajomą.
- Nie mogłeś mi o tym powiedzieć? - fuka nie bardzo rozumiejąc jego reakcje.
- Bałem się, że Ty nie czujesz tego samego co ja. Nie chciałem psuć naszej relacji -  spuszcza głowę wciskając wzrok w swoje wełniane skarpetki - nie radziłem sobie z tym ci chwilę narastającym uczuciem. Biłem się z własnym sobą, aby któregoś dnia Cię nie pocałować. To było silniejsze ode mnie. I nadal jest - ostatnie zdanie wypowiada już znacznie ciszej. Maria wyłapuje tylko jakieś szmery.
- Wyjechałeś, bo nie chciałeś się ze mną widywać? - wyciąga wnioski, poniekąd słuszne.
- Mańka to nie tak - próbuje złapać ją za dłoń, ale dziewczyna szybko się odsuwa.
Nie ufa mu. Stracił w jej oczach w dniu kiedy nie przyszedł na umówione spotkanie. Mieli iść razem do kina, a on tak po prostu wystawił ją do wiatru. Zniknął i już nie wrócił, aż do teraz. Zaskakujące jest to, że odszedł dokładnie w jej urodziny. I teraz znowu wraca. Znowu w jej urodziny. Znowu burzy jej poukładany świat. Przypadek? Chyba raczej przeznaczenie.
- No to niby jak? - warczy oburzona.
- Pogubiłem się. Z jednej strony byłaś Ty i moje uczucie względem Ciebie z drugiej moja rozwijająca się kariera. Hej, spójrz na mnie - podnosi palcem jej podbródek zmuszając ją do spojrzenia w jego oczy.
W jego serce wbił się sztylet, gdy w jej niebieskich, jak niebo po burzy oczach zobaczył łzy. Dopiero teraz zrozumiał jak bardzo ją zranił. Ociera jej mokre policzki. Sam próbuje powstrzymać się od płaczu. Cierpią oboje. Bo niewątpliwie oboje czują do siebie coś więcej niż popularne 'lubię Cię'. Maciek wiedział to już od dobrych dwóch lat, a Maria dopiero powoli to odkrywała.
- Wybaczysz mi? - szepcze gładząc jej polik kciukiem.
- Potrzebuje czasu - rzuca cicho po chwili milczenia. 
- Ile tylko będziesz chciała. Chcę naprawić nasze stosunki – wstaje z kanapy powoli kierując się w stronę drzwi.
Naciska już na metalową klamkę, gdy jego serce wysyła jednoznaczny impuls do mózgu. Zawraca i przygniata dziewczynę swoim ciężarem do oparcia zielonej kanapy. Napiera na nią swoim ciałem wpijając się namiętnie w jej spierzchnięte wargi.
Tym razem nie mógł się powstrzymać. Za długo wyobrażał sobie smak jej ust. Za długo śnił o tej chwili, by teraz tak po prostu wyjść. Zdziwienie maluje się na jego twarzy, gdy zauważa, że Maria nie jest bierna. Rozchyla delikatnie wargi umożliwiając głębszą penetrację wnętrza swoich jam ustnych.
Cmoka ją jeszcze w usta i czym prędzej wychodzi. Nie odwraca się nawet na moment. Biegnie w stronę samochodu, a później odjeżdża. I tak jest już spóźniony.

Przejeżdża palcem po wargach, na których ciągle czuje obecność Maćka. Spod powiek znów strużkami wypływają łzy zostawiając mokre plamy na zaczerwienionych policzkach. To miała być tylko przyjaźń.

Tęskniła za nim każdego dnia. I każdej nocy. Tęskniła za nim każdej minuty. I znów tęskni. Bo choć miała go przez chwilę przy sobie nie potrafiła tego wykorzystać. Dopiero teraz zorientowała się jak bardzo go jej brakuje. I to nie tylko jego obecności, ale i jego bezpiecznych ramion, klasycznych perfum, nocnych rozmów. Brakuje jej całego jego. Ale czy nie jest jeszcze za późno, aby go odzyskać? 

Znów zapomniał o moich urodzinach.

1 komentarz:

  1. Jak to zapomniał o jej urodzinach. Maciek skup się chłopie. Marysia cię kocha. Oh z facetów to można dostać pierdolca.
    POZDRAWIAM
    WINIAROWA♥♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń