Zauważyłaś, że
szerokim łukiem ominęliście Twoje osiedle, kierując się w całkiem inną stronę;
praktycznie na drugi koniec miasta.
- Nie dopuszczę do tego żebyś
znów TAM wróciła, żeby wróciło to wszystko - przyjmujący posłał w Twoim
kierunku delikatny uśmiech.
Tyle tylko, że to
nie był zwyczajny uśmiech numer jeden, którym Michał Kubiak obdarowywał panie
ekspedientki w supermarkecie i kibiców podczas rozdawania autografów. Ten uśmiech, jakkolwiek głupio to zabrzmi,
pogrążony był w tajemnicy, oblany jakąś dziwną magią. Sama nie wiedziałaś co On
tak naprawdę kombinuje, ale z każdą kolejną sekundą chciałaś jak najszybciej
dotrzeć do celu i rozwiązać tą zagadkę.
Nie odezwaliście się
już do siebie ani słowem. On całkowicie skupił się na prowadzeniu samochodu, a
Ty zajęłaś się rozpoznawaniem okolicy do której się zbliżacie.
Zatrzymał samochód
na niewielkim, oddalonym od centrum miasta, blokowisku.
- Witaj w nowym domu - oznajmił
dumnie wyjmując z bagażnika Twoje walizki.
- Ale jak to w domu? -
zapytałaś zdziwiona.
Pamiętasz jak wtedy
w Jego oczach pojawiły się te nieprawdopodobne ogniki, a usta same wygięły się
w najpiękniejszy uśmiech na świecie? Najpiękniejszy, bo miśkowy.
- Zamieszkasz ze mną - nie
pytał Cię zgodę, czy zdanie. On po
prostu Ci to oznajmił, jakby od dłuższego czasu miał to wszystko
zaplanowane.
- Ale ja… - zawahałaś się na
moment.
- Nie możesz? - dokończył -
ależ możesz. To tylko tak na jakiś czas. Dopóki nie dojdziesz do siebie.
- Michał, ale jak Ty sobie to
wyobrażasz?
Co miał Ci
powiedzieć? Prawdę? Miał wyznać Ci na parkingu co do Ciebie czuje? Miał
zadeklarować Ci swoją miłość? Wypowiedzieć tysiące słodkich słówek? W tej
chwili nie był na to gotowy.
- Normalnie - wzruszył
ramionami - mam wolny pokój, może to nie są jakieś luksusy, ale myślę, że
Ci się spodoba - mówił kierując się w stronę wejścia do jednego z bloków.
- Przecież wiesz, że nie o to
mi chodzi - zatrzymałaś Go układając swoją dłoń na Jego ramieniu.
- Bezsensowne gadanie ludzi
mnie nie obchodzi - uciął szybko otwierając drzwi.
Kubiakowe mieszkanie
znajdowało się na drugim piętrze. Niestety budynek nie był zaopatrzony w windę,
więc odległość dzielącą parter i drugie piętro trzeba było pokonać w tradycyjny
sposób: po schodach.
- Witam w moich skromnych
progach - gestem ręki zaprosił Cię do mieszkania numer 8.
Nie było super obszerne, ani wypełnione mega drogimi gadżetami. Zaraz na prawo była niewielka, podłużna kuchnia i również niewielki, ale praktyczny salon. Na lewo od głównego wejścia znajdowały się dwie sypialnie - pierwsza z nich miała być moja - a na wprost mieściła się łazienka.
- Rozgość się - polecił otwierając przede mną drzwi do mojego tymczasowego pokoju. Na przeciwko wejścia, pod oknem, stało łóżko. Wygodne. Na lewo drewniana, starodawna szafa, a na przeciwko niej wiszące półki, na których poukładane były książki. Ściany były pomalowane na słoneczny, żółty kolor, a całość dopełniały zdjęcia słoneczników. Wszystko było przemyślane. Każda rzecz w tym mieszkaniu miała przypisane swoje miejsce.
Michał nie był bałaganiarzem. Pamiętasz, że gdy weszłaś do łazienki zdziwiłaś się, że na podłodze nie walają się ręczniki i stroje treningowe, a kosmetyki stoją równiutko poukładane na półce bok lustra? Na umywalce nie było śladu po paście do zębów, a deska od toalety była opuszczona. Również kuchnia miło Cię zaskoczyła. W zlewie nie roiło się od brudnych talerzy, a lodówka była maksymalnie zapełniona. Przygotował się na Twoje przybycie? To niewykluczone, bo który tak zabiegany facet wycierałby kurz z komody w salonie?
- Rozgość się - polecił otwierając przede mną drzwi do mojego tymczasowego pokoju. Na przeciwko wejścia, pod oknem, stało łóżko. Wygodne. Na lewo drewniana, starodawna szafa, a na przeciwko niej wiszące półki, na których poukładane były książki. Ściany były pomalowane na słoneczny, żółty kolor, a całość dopełniały zdjęcia słoneczników. Wszystko było przemyślane. Każda rzecz w tym mieszkaniu miała przypisane swoje miejsce.
Michał nie był bałaganiarzem. Pamiętasz, że gdy weszłaś do łazienki zdziwiłaś się, że na podłodze nie walają się ręczniki i stroje treningowe, a kosmetyki stoją równiutko poukładane na półce bok lustra? Na umywalce nie było śladu po paście do zębów, a deska od toalety była opuszczona. Również kuchnia miło Cię zaskoczyła. W zlewie nie roiło się od brudnych talerzy, a lodówka była maksymalnie zapełniona. Przygotował się na Twoje przybycie? To niewykluczone, bo który tak zabiegany facet wycierałby kurz z komody w salonie?